Otym, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia wiadomo nie od dziś. Można zresztą odnieść wrażenie, że powiedzenie to zostało ukute na piłkarskich stadionach, gdzie piłkarze i trenerzy mają zazwyczaj diametralnie inną opinię na temat boiskowych wydarzeń niż kibice i dziennikarze oglądający mecz z trybun.
Nie i naczej było w sobotę w Chorzowie. Po porażce z Górnikiem Łęczna na zawodników Niebieskich spłynęła fala gwizdów, a byli piłkarze Ruchu opuszczający stadion przyznawali, że tak słabej drużyny z Cichej nie widzieli od wielu lat, nawet wtedy, gdy klub spadał z ekstraklasy. Ich słów na temat polityki transferowej prezesa Dariusza Smagorowicza lepiej nawet nie przytaczać, bo tekst ten może być przecież czytany przez nieletnich i przed godziną 22.
Tymczasem na pomeczowej konferencji Waldemar Fornalik oświadczył, że w drugiej połowie jego zespół trochę już przypominał Ruch sprzed kilku tygodni, a w ogóle pomimo tej porażki jest optymistą, bo z każdym tygodniem powinno być coraz lepiej. No cóż, trudno rozstrzygnąć, czy wyraził w ten sposób swoją prawdziwą opinię, czy też obowiązkowy urzędowy optymizm.
Szkoleniowiec Niebieskich nie bez powodu nazywany jest Kingiem i nie z takich opresji wychodził obronną ręką.Warto jednak przypomnieć kolejne powiedzenie: że z pustego i Salomon nie naleje. A przecież on też był królem.